piątek, 10 czerwca 2016

„Dziewczyny z Syberii” – kobiety, które przeszły piekło i się nie poddały



Trochę mi zajęło zabranie się za pierwszy wpis, ale cóż, oto jest. Opowieść o mojej biblioteczce zacznę od serii, która podbiła moje serce. Chodzi o „Prawdziwe historie” wydawnictwa ZNAK. Zanim przedstawię pierwszą książkę, powiem jak na nią trafiłam. Dokładnie rok temu otrzymałam ją od przyjaciół w prezencie urodzinowym, za który po raz kolejny bardzo dziękuję. Przeczytałam ją następnego dnia, a potem cóż… Każdy zna pewnie kogoś, kto czeka na wielkie promocje w drogeriach, czy różnego rodzaju sieciówkach…, ja czekam na promocje w księgarni. I dzięki nim mam już na swojej półce dziewięć książek z tej serii, a w planach kupno następnych. No, ale do rzeczy.

Zacznę od podstawowych informacji, autorką książki jest Anna Herbich, która przedstawiła historie dziesięciu niezwykłych kobiet. W czasie II wojny światowej wszystkie trafiły na Syberię, były wówczas w różnym wieku. Niemal każda opowieść zaczyna się tak samo – walenie kolbami w drzwi, szybkie pakowanie, a później długa podróż. Każda z tych historii jest jednocześnie inna i taka sama. Dlaczego? Wszystkie one każdego dnia pobytu na Syberii walczyły o przetrwanie, walczyły z głodem, chorobami, z okrutną przyrodą. Ciężko pracowały w kopalniach, łagrach, kołchozach. Obserwowały wszechobecną śmierć, były upokarzane, okradane i bite. Śmiało można powiedzieć, że czas spędzony na Syberii był prawdziwym piekłem na ziemi. Później też nie było lekko, czy łatwo. Przystosowanie się do innego życia, często języka, bo łatwiej im było mówić po rosyjsku, niż polsku.

A teraz moje spostrzeżenia. Powiem wprost, nie jestem osobą, która łatwo się rozczula, ale historie tych kobiet coś we mnie poruszyły. Co mnie zaskoczyło, jedna z kobiet, która opowiedziała swoją historię, pochodzi z mojego regionu. Inną poznałam przy okazji mojej pracy. Może słowo znam jest za duże, na wyrost, w każdym razie miałam okazję rozmawiać z jedną z tych pań, obserwować ją. I wiecie co? Zupełnie inaczej patrzysz na takie historie, kiedy znasz daną osobę. I na tym się właśnie skupię. Kiedy czytałam historię pani Weroniki płakałam jak szalona, sama się temu dziwiłam. Miałam okazję poznać ją przy okazji różnego rodzaju uroczystości poświęconych żołnierzom Armii Krajowej. Pani Weronika wychowała się na Białorusi i wciąż tam mieszka. W czasie wojny, jeszcze jako nastolatka sama należała do AK, miała pseudonim Różyczka. Wojna zabrała całą jej rodzinę, a ona wciąż próbuje zadbać o ich dobre imię i odnaleźć miejsca pochówków. Co nie jest proste, kiedy robi to Polka na Białorusi. I choć tamtejsze władze niczego jej nie ułatwiają, a ona mogłaby wrócić do Polski, nie robi tego, bo jak sama powiedziała w książce, tam jest jej dom, tam są pochowani jej bliscy, a ona już wrosła w tą ziemię. Pani Weronika nadal pokazuje jaka jest silna i nadal walczy o utrzymanie polskości w kraju, który tego raczej nie popiera.

Najprościej byłoby opowiedzieć w skrócie historię każdej z tych pań. Jednak tego nie zrobię, nie opowiem jak potoczyły się ich losy, bo każda z tych opowieści jest na tyle istotna, że nie chciałabym czegoś pominąć. Przeczytać je trzeba w całości od początku do końca, bo w końcu te kobiety pamiętają niemal każdy najdrobniejszy szczegół z drogi, którą przeszły przed laty. Nie można też zapomnieć o fotografiach, które ilustrują każdą z historii.

A teraz kilka słów o tym dlaczego tak dobrze i szybko czyta się tę książkę. Otóż jest ona napisana w bardzo przyjemny sposób. Nie jest to praca badawcza, nie jest to praca naukowa. Język jest kolokwialny, taki jakim posługujemy się na co dzień. To, co jeszcze uprzyjemnia czytanie, to fakt, że każda z bohaterek sama opowiada swoją historię. Myślę, że sposób zredagowania jest również bardzo fajny. Nie wiem, czy mogę każdą z tych opowieści określić odrębnym rozdziałem, ale przyjmijmy, że tak jest. Z kolei każdy z nich jest podzielony śródtytułami, co również ułatwia. Do tego są wcześniej wspomniane zdjęcia ilustrujące dany fragment. Wszystko to składa się na książkę, która niesamowicie wciąga.

Kilka razy usłyszałam pytanie, dlaczego czytam tego typu książki. Koleżanki mówiły: wracasz z pracy, która jest pełna stresu i z własnej woli zagłębiasz się w takie przygnębiające historie? Tak są smutne, ale są również pełne optymizmu, a jednocześnie pozwalają utrzymać myślenie na tym co ważne. Nie ma co się oszukiwać, moje pokolenie, ja sama, jesteśmy bardzo często próżni, skupiamy się na tym co materialne. A są rzeczy ważniejsze, mam rodzinę, przyjaciół, mam pracę, nie mam na co narzekać. I właśnie tego typu historie pozwalają mi przypomnieć sobie, co jest w życiu ważne. Jednocześnie zmuszają do myślenia, jak ja poradziłabym sobie w takiej sytuacji? Cieszę się, że nie muszę i to też jest bardzo ważne. Niemniej jednak podziwiam te kobiety wszystkie razem i każdą z osobna, bo podejrzewam, że teraz niewielu z nas potrafiłoby być tak silnymi, jakie one były. Cóż wyszło mi odrobinę patetycznie, ale nic na to nie poradzę, tak jak mówiłam ta książka coś w sobie ma.

Informacje o książce:
  • ·         Tytuł: „Dziewczyny z Syberii”
  • ·         Autor: Anna Herbich
  • ·         Wydawnictwo: Znak Horyzont
  • ·         Seria: Prawdziwe historie
  • ·         Wydanie I, Kraków 2015
  • ·         Cena: 44,90
  • ·         Ilość stron: 299
  • ·         Okładka twarda